[bardzo dobre]
Pamiętam czasy, gdy wielką popularnością cieszyły się trójwymiarowe, plastikowe, wytłaczane mapy Polski, na których Tatry piętrzyły się na kilka centymetrów. To wspomnienie nieuchronnie powracało, gdy oglądałem obrazy Andrzeja Okińczyca pokazywane w surowej Sali Białej poznańskiego Hotelu Bazar. Właściwie nie obrazy, a reliefy: pejzaże malowane na starannie przygotowanym podłożu gipsowym imitującym kształty przyrody: kręgi na wodzie, trawę, kwiaty. Tymi oryginalnymi formami (pokazywanymi po raz pierwszy przed rokiem w Warszawie) Okińczyc po raz kolejny zaskakuje, nieduży niestety, krąg wielbicieli swego talentu.
Polityka
22.2002
(2352) z dnia 01.06.2002;
Kultura;
s. 48