Archiwum Polityki

Słomiana wdówka

[dobre]

W „Wesołej wdówce” Franza Lehara, wystawionej przez Operę Narodową z okazji setnych urodzin Jana Kiepury, rzuca się w oczy przede wszystkim scenografia Izabeli Chełkowskiej: kwintesencja kiczu świadomego, wymyślnego, wręcz wyrafinowanego, bo opartego na szlachetnej secesyjnej podstawie (w finale pojawia się wręcz cytat z fresków Gustava Klimta). Reżyser Maciej Wojtyszko, debiutujący na naszej muzycznej scenie narodowej, postawił z kolei na aktualność tematu, do której aluzje zauważalne były i w warstwie wizualnej: wśród rozmaitych stylistycznie ubiorów nie zabrakło nawet krawata Leppera. Nowobogackość, blichtr, spod którego wyziera słoma – znamy to dziś aż za dobrze. Śpiew wdówki-milionerki „W Paryżu jezdem pierwszy raz” (znakomita Iwona Hossa!) przypomina nam czytywane ostatnio w prasie poselskie oświadczenia majątkowe z błędami ortograficznymi. Wojtyszko ze wspomagającym go Arturem Barcisiem (występującym też w roli Nygusa, urzędnika-totumfackiego) intensywnie popracowali nad grą aktorską śpiewaków. Zabawnym pomysłem jest pokazywanie nad sceną napisów-komentarzy, łopatologicznie wykładających, o co w danym momencie chodzi. Niestety, w muzycznej warstwie spektaklu zachwiane zostały proporcje. Głosy większości solistów zagłuszane są przez pięknie, lecz zbyt masywnie brzmiącą orkiestrę pod batutą Jacka Kaspszyka. (DS)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 22.2002 (2352) z dnia 01.06.2002; Kultura; s. 48
Reklama