Szpital, czyli poczekalnia. Jedni czekają na śmierć, drudzy na wyzdrowienie. Przytłaczająca większość na nic. Letarg, stagnacja, wegetacja. Żelazny temat rozmów: choroby. – Czy pan wie, że ja nie mam jednego jądra? – Nie. Skąd mam wiedzieć? – Toteż mówię to panu – komunikuje z czymś w rodzaju dumy podwójny zawałowiec. – A moja żona ma błędnik. – Mój brat ma Parkinsona. Okropna choroba.
Oprócz ludzi gadają publikatory. W tej chwili dwa radia i telewizor.
Polityka
22.2002
(2352) z dnia 01.06.2002;
Perswazje i wycinki;
s. 60