Archiwum Polityki

Margaryna

Minister Sławomir Wiatr oświadczył dwudziestego maja w telewizji, że Polacy, którzy się wypowiadają przeciwko wejściu Rzeczypospolitej do Unii, mają małe rybki w głowie, czemu towarzyszył wymowny gest. Są to oczywiście (i słowa, i gest) jakieś sposoby na przekonywanie euroopornych. Problem jednak w tym, że nadwiślańskie społeczeństwo takich właśnie argumentów nie lubi, o czym przekonali się już gorzko najpierw Lech Wałęsa, a później posiadaczka monopolu na prawdy absolutne i pojmowanie bytu Unia Wolności. Oprócz opinii o mających inne zdanie przedstawił też minister Wiatr swój plan działania, który obejmuje między innymi demonstracje, ulotki, broszury, spoty telewizyjne etc. Bardzo to piękne i słuszne, trzeba jednak najpierw umieć jeszcze odróżnić Europę od margaryny. W zamierzchłych peerelowskich czasach głosiła reklama, że „Tylko mleczna margaryna zrobi z ciebie Gagarina”, co krnąbrna ulica warszawska przerobiła od razu na „Tylko margaryna mleczna na syfilis jest skuteczna”. Muzyczna parada ulicami stolicy wesołych panieneczek w niebiesko-żółtych narodowych barwach ukraińskich na margarynę byłaby może skuteczna, do dyskusji europejskiej wnosi jednak niewiele, czyli nie mniej i nie więcej niż towarzyszące gali wystąpienie pana ministra.

Aleksandra Boćkowska i Michał Karnowski cytują w „Newsweeku” zdanie socjologa Tomasza Żukowskiego, który twierdził, że „doszło do symptomatycznej zamiany miejsc: – Na początku było tak, że zwolennicy Unii mówili o pieniądzach, a przeciwnicy o ideach. Teraz zwolennicy mówią o europejskiej cywilizacji i wspólnych korzeniach, a przeciwnicy o pieniądzach”. Gdyby uznać tę diagnozę za słuszną, byłoby to w znacznej mierze pocieszające.

Polityka 22.2002 (2352) z dnia 01.06.2002; Stomma; s. 106
Reklama