Mimo groźby utraty dwóch dniówek, tysiące odpowiedziały na wezwanie centrali związków zawodowych Republiki Południowej Afryki, COSATU, do strajku powszechnego przeciwko polityce rządu. Związkowcy jak i rząd to w większości czarnoskórzy. COSATU popiera rząd Afrykańskiego Kongresu Narodowego, partii legendarnego Nelsona Mandeli i jego następcy Thabo Mbekiego, ale nie do końca. Nawet coraz bardziej nie do końca: strajk był protestem przeciwko prywatyzacji gospodarki oraz bezrobociu i nierównościom społecznym. Nie tego po rządzie, w którym są komuniści, spodziewali się ludzie pracy i liderzy związkowi w RPA po apartheidzie. Partia zresztą też uznała swych członków w rządzie za zdrajców, usunęła ich z egzekutywy i poparła strajk. Rząd zapowiedział, że od prywatyzacji i reform nie odstąpi. A prezydent Mbeki nazwał akcję strajkową wymysłem skrajnej lewicy.