Na drogi wyszli 1 października br. Jest ich zaledwie 80, ale docelowo będzie ich ok. 400. Muszą mieć ukończone 25 lat, maturę i znać jeden obcy język. Noszą ciemnozielone mundury i żółte kamizelki z napisem Inspekcja Transportu Drogowego. Mogą m.in. sprawdzać wagę, gabaryty, stan techniczny i emisję spalin pojazdów oraz kontrolować zezwolenia na przewozy, czas pracy i trzeźwość kierowców. Wolno im stosować środki przymusu bezpośredniego, a nawet broń palną. Na kierowców i właścicieli firm transportowych inspektorzy mogą nałożyć kary od 200 do 15 000 zł. Aby ją wyegzekwować, pojazd mogą zająć i po 30 dniach sprzedać.
Głównym Inspektorem Transportu Drogowego został Seweryn Kaczmarek (55 l.). Po ukończeniu Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej pracował m.in. jako naczelnik Sekcji Drogowej w Krotoszynie i Ostrowie oraz zastępca naczelnika Oddziału Drogowego PKP w Ostrowie. W latach 1990–97 przewodniczył Radzie Wojewódzkiej SdRP (SLD) w Kaliszu. W poprzedniej kadencji zasiadał w Sejmie. Wówczas klub SLD był przeciwko powoływaniu nowej inspekcji, a sam Kaczmarek z sejmowej trybuny mówił, iż jej zadania powinna wykonywać policja. Ale kiedy jesienią ub.r. przegrał walkę o mandat posła w kolejnej kadencji, to nie wahał się przyjąć od premiera nominacji na obecne stanowisko.