Kiedyś Pilch dokonał napadu na znaną pisarkę, której wypomniał, że tylko raz z nim „żyła”, a teraz na Kingę Dunin, która jego tekst „Głupota Susan Sontag” (POLITYKA 38) uznała za głupi. I chociaż Kinga Dunin pisze w „Wysokich Obcasach” jedynie o meritum, to i tak Pilch uważa (POLITYKA 40), że autorka tak naprawdę zaczepia go, bo na niego leci. Skąd to przekonanie, nie wiem, proponuję jednak, żeby od Kingi Dunin się po prostu odczepił, bo ona ma dużych, wyższych i mocniejszych od Pilcha kolegów. Człowiek, a zwłaszcza człowiek-pisarz, powinien wiedzieć, co pisze, a w szczególności kiedy już się dobiera do kogoś takiego jak Susan Sontag (o niej chociaż nie napisał, że na niego leci).
Susan Sontag nie jest często tłumaczona na polski, stąd kilka nieporozumień. Otóż, o czym Pilch wspomina, jest ona autorką niewątpliwie najznakomitszej książki o fotografii, a także książki o raku (własnym), który został opisany tak, że, Panie Boże, tylko pozazdrościć tego dystansu i tej inteligencji. Prawda, Susan Sontag stworzyła wiele mód i w Ameryce jest jak to się dzisiaj mówi: „ikoną”. Jednak chociaż wiele z tych mód nie dotrwało do dzisiaj, to sprawy, o jakie walczyła, chociaż nie od razu się wszystkim podobały (na przykład protesty przeciwko wojnie w Wietnamie), najczęściej okazywały się słuszne. Jest dla Amerykanów wybitną intelektualistką. Jest pisarką znakomitą, a jej historyczne powieści stały się światowymi bestsellerami. Powieści te czyta się wspaniale, czego każdemu autorowi życzę.
W kwestii 11 września Susan Sontag rzeczywiście wypowiedziała się bardzo ostro: Amerykanie powinni zastanowić się nad samymi sobą, a nie tylko za wszystko obwiniać terrorystów, terroryści pojawili się nie bez powodu i dobrze by było, żeby świat zachodni się nad tym zastanowił.