Archiwum Polityki

Spisek

Tak się składa, że drużyna piłkarska Wisły Kraków ma napastników nie tylko szybkich, ale również, jak na nasze polskie warunki, stosunkowo dobrze wyszkolonych technicznie. Obrońcy przeciwników często nie mogą sobie dać z nimi rady dozwolonymi sposobami, więc faulują. Wtedy zaś sędziowie robią czasami to, co należy do ich obowiązków, a mianowicie odgwizdują rzuty karne. Legia z Warszawy ma w pierwszej linii graczy mniej technicznych, bardziej siłowych i mało skłonnych do gry kombinacyjnej, z którą skądinąd Wiślacy przesadzają, a więc też mniej narażonych na nieprzepisowe ataki rywali. Siłą rzeczy w przekroju sezonu Wisła korzysta na ogół z większej ilości jedenastek niż Legia. Kropka. Doprawdy trudno się tu dopatrzyć spisku, korupcji czy działania mafii. Trudno? – Nie w Rzeczypospolitej.

Prezes Legii dowiedział się oto, że odpowiadający za sędziowską obsadę meczów ligowych Leszek Saks jest w cywilu wieloletnim pracownikiem Tele-Foniki Kable SA, która to firma od pewnego czasu sponsoruje Wisłę. I wszystko w jednej chwili staje się dla niego jasne. Oto skorumpowany przez dyrekcję Tele-Foniki albo przez zarząd Wisły, albo przez oba te grona naraz pan Leszek Saks wystawia na mecze Wisły skorumpowanych arbitrów, którzy gwiżdżą na korzyść krakauerów, i równie skorumpowanych na spotkania z udziałem Legii, którzy z kolei wyłażą ze skóry, żeby skrzywdzić warszawiaków. Ze swoich podejrzeń (ba! żeby to były tylko podejrzenia – to już właściwie pewność!) zwierza się natychmiast „Przeglądowi Sportowemu” i już afera gotowa.

Oczywiście wszystko jest możliwe, w małym światku nadwiślańskiego footballu w szczególności, acz trudno nieco pojąć, jak to się stało, że w tej sytuacji nie Wisła, ale właśnie Legia zdobyła mistrzostwo Polski.

Polityka 41.2002 (2371) z dnia 12.10.2002; Stomma; s. 106
Reklama