Rzeźbiarzem, którego coraz powszechniej i coraz bardziej zgodnie uznaje się za „pierwsze dłuto Trzeciej Rzeczpospolitej”, jest Adam Myjak. Skąd to uznanie? „Mamy do czynienia z artystą świadomym metafizycznego aktu tworzenia” – pisał Paweł Huelle. „Wydaje się jakby głowy Myjaka wyły milcząco w kosmos” – pisał poeta Krzysztof Karasek. Zaś sam twórca skromnie stwierdza: „Sztuka to poszukiwanie pełniejszego życia”. Wydaje się, że Myjak osiągnął doskonałą i rzadko spotykaną równowagę pomiędzy uwodzeniem masowej wyobraźni a artystyczną jakością. Nie buduje swej sztuki na schlebianiu gustom, ale też nie zamyka się w wieży z kości słoniowej. Uprawia sztukę, która potrafi poruszyć uczucia przeciętnego odbiorcy, a równocześnie jest prawdziwa, mądra, nietuzinkowa. Czy rzeczywiście należy mu się tytuł „pierwszego dłuta”? Jest okazja, by się o tym przekonać. W jubileuszowym, trzydziestym roku artystycznej pracy Myjak wystawia swe prace po raz drugi. Wiosną prezentował biusty, torsy i postacie w Sopocie. Teraz – w Galerii Sztuki Wirydarz działającej przy Lubelskiej Szkole Biznesu. P.Sa.
[dobre]
[średnie]
[złe]