Archiwum Polityki

Koniec wolności

28 lutego za byłymi posłami Andrzejem Jagiełło i Henrykiem Długoszem, skazanymi w tzw. aferze starachowickiej, ma się zamknąć brama kieleckiego aresztu śledczego. Skazany na półtora roku więzienia Długosz i na rok Jagiełło muszą spędzić za kratami co najmniej pół roku, zanim będą mogli ubiegać się o skrócenie kary za dobre sprawowanie. Obaj zapowiadają, że stawią się w areszcie. Nie jest jednak pewne, czy będą siedzieć w Kielcach, bo nie jest to zakład karny, a co więcej, wciąż przepełniony. Mogą więc trafić do więzienia w Tarnowie, Nowym Sączu czy Krakowie.

Jeśli zostaliby w Kielcach, dopiero po rozmowie z psychologiem trafią do odpowiedniej celi (od 4- do 12-osobowej). Tak jak wszędzie będzie im przysługiwać ciepła kąpiel raz w tygodniu, a z rozrywek godzinny spacer, gazety, telewizja w świetlicy oraz biblioteka: – Mamy bogaty księgozbiór, aż 23 tys. pozycji – precyzuje oficer prasowy kieleckiego aresztu. W areszcie jest też 9 świetlic oddziałowych, cztery salki rekreacyjno-sportowe, małe boisko. Odbywają się tu również koncerty i wystawy w działającej tu Galerii Za Kratą. Nazwa dla obu polityków może wydać się swojska, bo tak samo mówi się na jedną z kawiarni w Domu Poselskim.

Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył obu politykom kary wymierzone przez sąd pierwszej instancji o pół roku, bo jedynie usiłowali utrudniać postępowanie przeciwko starachowickim samorządowcom ostrzegając ich o przygotowywanej akcji policji. Sąd uznał, że politycy działali z „zamiarem ewentualnym”, ale akcja się powiodła. Obaj byli posłowie idą do więzienia w poczuciu krzywdy: – Uważam tę karę za drakońską – mówi Długosz. – Nie dzwoniłem, nikomu nie kazałem dzwonić. Nie wiem więc, za co idę siedzieć.

Polityka 9.2006 (2544) z dnia 04.03.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama