W czwartek 19 stycznia „Życie Warszawy” podało elektryzującą informację: „Wczoraj o godz. 11 naszego czasu kulę ziemską obiegła wiadomość: »Finał Miss World 2006 odbędzie się w Polsce«. Kilkadziesiąt minut później: »Najpiękniejsza kobieta świata będzie wybierana w Warszawie«”.
Jednak po kilku dniach okazało się, że Warszawa niekoniecznie musi być gospodarzem wielkiego finału. Chęć goszczenia 120 najpiękniejszych kobiet świata zgłosiło Trójmiasto. Zainteresowany jest też Poznań, skłonny wyłożyć na finał 4 mln zł. Kraków gotowy jest nawet zadaszyć – na potrzeby koncertu – dziedziniec Wawelu. Stołeczny Ratusz wysupłałby 10 mln zł, ale na taki wydatek musi wyrazić zgodę Rada Warszawy. Z kolei Bełchatów – pisały gazety – najbogatsza gmina w Polsce, wyłoży każde pieniądze, byle finał odbył się u nich.
– Urząd miasta nic o tym nie wie – przekonuje Elbżieta Tąpała, asystentka prezydenta Bełchatowa. – Może Kleszczów. Oni są najbogatszą gminą w Polsce.
– To nieprawda – Jerzy Strachocki, inspektor gminy Kleszczów ds. kontaktów z mediami, jest zaskoczony. – Może w kopalni będą coś wiedzieć.
– Jestem zdziwiona, że taka plotka poszła w świat – oponuje Danuta Lewandowska, kierowniczka biura zarządu kopalni węgla brunatnego Bełchatów. – Nie słyszeliśmy o tym.
Decyzję o przyznaniu Polsce praw do organizacji wyborów ogłosiła brytyjska firma Miss World (Jersey) Ltd., organizator światowych konkursów od 1951 r. Julia Morley, jej szefowa, odwiedziła nasz kraj kilka dni wcześniej wraz z Miss Świata 2005 Islandką Unnur Birna Vilhjalmsdottir i „obie panie zachwyciły się Polską” – głosił oficjalny komunikat.