Archiwum Polityki

Zastępca następcą

Delegaci na XV Zjazd Solidarności przybyli do Warszawy w nadziei, że obrady przyniosą jakieś przełomowe, nie tylko personalne, rozstrzygnięcia. Ponieważ jednak pojawiły się aż trzy wersje przełomu w osobach trzech poważnych kandydatów, delegaci po namyśle wybrali kontynuację. Tak można nazwać wybór Janusza Śniadka (patrz Kadry) na następcę Mariana Krzaklewskiego. Śniadek był dotąd zastępcą żelaznego przewodniczącego i to on kierował na bieżąco związkiem, kiedy Krzaklewski brylował przez lata na politycznych salonach. Kazimierz Grajcarek, uważany za radykała, wielki przegrany w wyborach na przewodniczącego, powiedział „Polityce”: – Myślę, że sala podzieliła się ze względu na osoby kandydatów, mniej ważne były programy. W związku nie ma aż tak wyraźnych podziałów. W tym sensie kandydaci, nie omijając mojej osoby, okazali się niewłaściwi. Dopiero Śniadek, uzyskując blisko 70 proc. głosów, przełamał impas. Nie wszyscy jednak delegaci byli zadowoleni. – Myślę, że należało przerwać obrady i wznowić je za kilka tygodni – mówi delegat z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Marek Hoffmanmoże wtedy pojawiłaby się jakaś nowa twarz. Na razie Krzaklewskiego w fotelu przewodniczącego już nie ma, ale nowej wizji także nie. Związek zaś ma twarz Janusza Śniadka i już niedługo okaże się, czy nieoczekiwany przewodniczący poradzi sobie z malejącą liczbą członków, wciąż nadmiernym upolitycznieniem organizacji oraz ambicjami solidarnościowych baronów (komentarz o końcu kariery Krzaklewskiego s. 16).

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama