Długo czekali futbolowi kibice w Portugalii na znaczący sukces swojej reprezentacji i dziś nie muszą już tak bardzo tęsknić za narodowym zespołem, który – ze słynnym Eusebio w składzie – zajął trzecie miejsce w finałach mistrzostw świata w 1966 r. w Anglii.
Czarną Perłę z Mozambiku, jak nazywano Ferreirę Eusebio da Silvę, zastępuje dziś z powodzeniem skrzydłowy Realu Madryt, wart ponad 50 mln dol., niewiele mniej sławny Luis Figo. Reprezentacja kraju, po awansie do czołowej czwórki finałów Euro ’2000, sposobi się do podboju Azji, zaś za dwa lata, po zbudowaniu u siebie siedmiu nowych stadionów, Portugalia sama zorganizuje finały mistrzostw Europy.
– Wiem, że wymienia się nas w gronie faworytów do tytułu mistrzów świata. Ja też lubię pomarzyć, ale na co dzień twardo stąpam po ziemi – tonuje nastroje selekcjoner Antonio Oliveira, który dalszą pracę z kadrą uzależnia nie tylko od wyników finałów MŚ, ale także od spełnienia obietnic władz sportowych, czyli budowy ośrodka przygotowań reprezentacji.
Przez lata portugalska piłka kojarzyła się z sukcesami drużyn klubowych – stołecznej Benfiki i FC Porto, które wygrywały rozgrywki o Puchar Europy. Wiele sukcesów, ze złotymi medalami mistrzostw Europy i świata włącznie, odnosili juniorzy i młodzieżówka. W zespole, który w 1991 r. zdobył mistrzostwo świata do lat 20 grali Figo, Rui Costa i Joao Pinto, czyli piłkarze, którzy dziś są filarami dorosłej reprezentacji.
Mało kto sobie zasłużył na awans do koreańsko-japońskich finałów jak właśnie Portugalia. Podopieczni trenera Oliveiry występowali w eliminacjach w grupie z Irlandią i Holandią, uznanej powszechnie za najtrudniejszą, a mimo to nie przegrali ani jednego meczu.