[bardzo dobre]
Na pewno jeden z najbardziej oryginalnych filmów, jakie trafiły ostatnio na nasze ekrany. Ciekawostką jest, że niemal równocześnie odbyła się premiera w Stanach, mimo że o „Fanatyku” było tam głośno już rok temu, kiedy dostał główną nagrodę na słynnym Sundance Festival. Niezależny reżyser Henry Bean, członek wspólnoty nowojorskiej Synagogi Konserwatywnej, miał bowiem pewne kłopoty z wprowadzeniem filmu do kin w związku z szokująca historią, o jakiej opowiada.
Polityka
20.2002
(2350) z dnia 18.05.2002;
Kultura;
s. 50