Archiwum Polityki

Jazz nad Wisłą

Budowane w Polsce mosty są na ogół drogie. To cena za ich oryginalność. Gdyby nie ambicje władz, zamiast jednego, za te same pieniądze, można by wybudować dwa.

W okresie PRL zbudowano w naszym kraju dużo mostów, ale były to zazwyczaj konstrukcje z kiepskich materiałów. W efekcie ich stan techniczny jest dużo gorszy od mostów przedwojennych. Natychmiastowego remontu wymagają przede wszystkim mosty wzniesione w latach siedemdziesiątych – szybko, z wykorzystaniem pomysłów racjonalizatorskich i cementu z „bratniego” kraju. Dziś nie ma pieniędzy ani na remonty, ani na budowę nowych. Próby czasowego wyłączania z eksploatacji obiektów zagrożonych katastrofą są przyjmowane przez społeczeństwo i rządzących z nieskrywaną irytacją. Zamknięcie wiaduktu w Al. Jerozolimskich jeden z ministrów nazwał sabotażem, choć tak należałoby nazwać wykonanie w swoim czasie tej konstrukcji z kiepskiego cementu. Obiekty wznoszone w tamtym okresie miały jeszcze jedną istotną cechę: były typowe i podobne jeden do drugiego jak ówczesne budynki z wielkiej płyty.

Dzieła architektury i sztuki

Z uwagi na brak pieniędzy buduje się u nas niewiele mostów, za to są one szalenie oryginalne. Można to wytłumaczyć z jednej strony reakcją na typowość z poprzedniego okresu, z drugiej zaś możliwościami nowych technologii. Powstają więc obiekty ciekawe i jedyne w swoim rodzaju. Ostatnio budowane mosty mają coraz większą rozpiętość przęseł i coraz wyższe podpory, a w każdym z nich jest, z zasady, przekraczana jakaś techniczna lub technologiczna granica.

W wypadku mostów wznoszonych w miastach ich walory estetyczne powodują, że można je często uznać za pomniki sztuki inżynierskiej i architektonicznej. Dla projektantów i budowniczych takie mosty-pomniki stanowią wyzwanie.

Polityka 20.2002 (2350) z dnia 18.05.2002; Społeczeństwo; s. 82
Reklama