Archiwum Polityki

Dżentelmeni pokrzywdzeni

Trwa terror optymizmu. Na własne uszy usłyszałem żarcik, powiedziany z estrady przez konferansjera: Odwiedzającego Polskę papieża powita orkiestra Glempa-Millera. Na własne oczy widziałem kładzenie podwalin pod budowę Świątyni Opatrzności. Nareszcie po latach spełniona zostanie wizja wolnomularzy, bo to oni wpadli na pomysł ze Świątynią. Trochę zeszło, fartuszkowych wolnomularzy zabrakło. Z kielniami w dłoniach wystąpiły dwa autorytety – duchowny i świecki. Zaręczam – takich bardzo wolnych mularzy dawno już nie pokazywano w telewizji. Kobzdej, autor niezapomnianego obrazu „Podaj cegłę”, tego by nie namalował: autorytety guzdrały się, zaprawa skapywała z kielni, powrót do epoki kamienia węgielnego wlókł się w nieskończoność. No ale najważniejsze było przesłanie: naprawiono krzywdę, wyrównano dług zaciągnięty wobec historii.

To ważne: poczucie krzywdy ma swoje zapłakane miejsce w dziejach. Jeśli wierzyć Księdze, zdarzyło się tak, że faraon zachorował. Nie było mu spieszno do piramidy, więc wezwano lekarza. Lekarz orzekł: – Trzeba postawić bańki. – Bańki? – ryknął faraon. – Ściąć mu głowę! Zaalarmowano następnego medicusa. – Bańki – wyszeptał. Chciał dodać coś jeszcze, lecz stracił głowę. Kiedy nie stało już lekarzy egipskich, przypomniano sobie o Hebrajczyku. Zjawił się, opukał faraona i rzekł: – Bańki! Zanim pojmała go straż, zdążył wyjaśnić: – Nie faraonowi bańki – mnie!... Odtąd – powiada Księga – ilekroć władza jest chora, bańki aplikuje się Żydom. Nie przesadzajmy: poczucie krzywdy jest ponadnarodowe. Przykładem francuski dworak: – Jeżeli król umarł, wszystko jest możliwe – jęknął osłupiały ze zgrozy.

Nie inaczej rzecz ma się z Kutuzowem.

Polityka 20.2002 (2350) z dnia 18.05.2002; Groński; s. 95
Reklama