Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Aleksander Bentkowski przeżywa trudne dni. Był nawet na dywaniku u premiera. Zarzuty o forowanie członków PSL w oddziałach kierowanej przez niego agencji dotarły do Unii Europejskiej, zamierzającej w tej sytuacji skontrolować kryteria doboru kadry w instytucji, która w dostępie do unijnych pieniędzy jest w pierwszym szeregu. Prezes ARiMR stwierdził, że Unia ingeruje w wewnętrzne sprawy kraju. Awantura w agencji ma jednak głębsze polityczne podłoże. Bentkowski to zasłużony działacz PSL. Był członkiem partii ludowej od 1962 r., sprawował funkcje partyjne w Rzeszowie, od 1987 r. był wiceprezesem Miejskiego Komitetu ZSL. Potem w 1989 r. objął funkcję ministra sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, następnie udzielał się jako wpływowy poseł PSL i znany adwokat. Bentkowski zawsze starał się być w głównym nurcie swojego ugrupowania. Teraz jednak, jak twierdzą niektórzy działacze PSL, uwikłał się w partyjną grę o władzę. Wśród ludowców trwa walka o przywództwo. Szef partii Jarosław Kalinowski musi zwalczać przeciwników w warszawskiej centrali. Jego rywale próbują osłabić prezesa gdzie się da, a wiadomo od dawna, że stanowiska są głównym instrumentem władzy w Stronnictwie. Bentkowski zaś sprzyja przyjmowaniu do lokalnych oddziałów ARiMR protegowanych, a nawet krewnych głównych przeciwników Kalinowskiego, czyli lubelskiego bossa Zdzisława Podkańskiego oraz byłego szefa NIK Janusza Wojciechowskiego, który ma ambicje zostać następcą Kalinowskiego. Sprawy zaszły tak daleko, że sam Kalinowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził, że być może szefami oddziałów agencji powinni być ludzie bezpartyjni.