Pan Kazimierz T. jest jedną z tysięcy osób negatywnie zweryfikowanych przez Fundację Pojednanie. W 1944 r. z całą rodziną został wywieziony na roboty do Niemiec, na co ma świadków i dokumenty. Odmownie załatwiony też został 90-letni Stanisław K., mimo że ma wszystkie dokumenty potwierdzające pracę przymusową w firmie L. Freytag: Arbeitskartę, zaświadczenia o pracy w cukrowni, zaświadczenie ze szpitala w Wilhelmshaven, gdzie był leczony po wypadku w 1944 r. Zofia W. przedstawiła Fundacji kopię zaświadczenia z 1979 r. Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Łodzi, wystawionego dla celów kombatanckich. Potwierdza ono, że figuruje ona wraz z matką na liście osób przywiezionych w 1940 r. do obozu Centrali Przesiedleńczej w Łodzi z powiatu szamotulskiego włączonego do III Rzeszy. Stamtąd została wywieziona wraz z rodziną na roboty przymusowe do Niemiec. Fundacja nie uznała tego dowodu i odmówiła umieszczenia Zofii W. na liście osób uprawnionych do świadczeń. – Być może niektórym uda się doczekać obiecywanej wypłaty, której termin już wielokrotnie był przesuwany. Mój tato nie doczekał... Zmarł nagle w maju ubiegłego roku – mówi pan Stanisław J. Takich przypadków są tysiące. Część osób usiłowała szukać sprawiedliwości w sądach, ale statystyki wymiaru sprawiedliwości nie są na tyle detaliczne, by wyłowić z nich choćby przybliżoną liczbę pozwów w tego rodzaju sprawach. Dla innych ostatnią deską ratunku miał być rzecznik praw obywatelskich: w ciągu pierwszych 8 lat działania Fundacji wpłynęło około 11 tys. skarg na jej decyzje.
Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie powstała w 1991 r. w wyniku umowy zawartej między rządami Polski i Niemiec w celu świadczenia pomocy ofiarom prześladowań nazistowskich w czasie II wojny światowej. Fundatorem był minister – szef Urzędu Rady Ministrów działający w imieniu Skarbu Państwa.