Archiwum Polityki

Artyści jak dzieci

Uchodzący za dość biedny Związek Artystów Scen Polskich stracił niefrasobliwie 9 mln zł. Nic więc dziwnego, że po ujawnieniu tej afery podejrzliwie zaczęto przyglądać się także innym stowarzyszeniom twórczym. Z czego właściwie się utrzymują?

Podejrzliwe stały się media, a wreszcie i grono własnych członków. I słusznie. Skoro aktorzy inwestują w statki, to może plastycy wspomagają wydobycie węgla, a reżyserzy – wytop stali. – Nie mamy żadnych dziwnych obligacji – zapewnia Mieczysław Kominek, wiceprezes Związku Kompozytorów Polskich (ZKP). – Nie gramy na giełdzie, nie skupujemy papierów wartościowych czy akcji – deklaruje dyrektor generalny ZAiKS (Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych) Witold Kołodziejski. – To są pieniądze społeczne, a nimi nie wolno operować nawet przy minimalnym ryzyku finansowym. Wtóruje mu sekretarz generalny Stowarzyszenia Architektów Polskich (SARP) Jerzy Grochulski: – Tego typu operacje finansowe nie mogłyby się u nas zdarzyć. Stowarzyszenie Filmowców Polskich (SFP) wszystkie pieniądze trzyma na kontach bankowych. – Każdą złotówkę oglądamy pięć razy, zanim ją wydamy – deklaruje prezes SFP Jacek Bromski. Poza konta bankowe nie wychylają się także w Związku Polskich Artystów Plastyków (ZPAP).

Ale też w niektórych stowarzyszeniach twórczych przyznają, że pokusa się zdarzała. W ZAiKS rozważano kiedyś zakup skryptów dłużnych, ale ostatecznie wycofano się z transakcji. Z kolei ZPAP niemal dał się przekonać do tzw. nocnych międzynarodowych depozytów bankowych. Ostatecznie jednak Zarząd Główny się wystraszył i nic z tego nie wyszło. Podkreślają jednak z dumą, że ich finansami zarządza żelazną ręką uczeń Balcerowicza. – Jest niczym plaster na zwariowane dusze artystów – mówi prezes ZPAP Rafał Strent.

Choć więc wszyscy deklarują, że są czyści, nie są spokojni. – Mam nadzieję, że nie będzie odpowiedzialności zbiorowej – mówi Mieczysław Kominek.

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Kultura; s. 60
Reklama