Archiwum Polityki

Opinie

Prof. Marek Belka
b. wicepremier i minister finansów:
„– Kiedy się pan zorientował, że Miller nie chce z panem pracować?
– Prowokacyjne pytanie, bo nigdy nie miałem takiego wrażenia. Nigdy nie otrzymałem od niego jasnego sygnału: paszoł won. Wręcz przeciwnie, byliśmy w bardzo cywilizowanych stosunkach. Powiedziałbym, że w dobrych. Najlepiej byłoby oczywiście, gdyby wicepremier do spraw gospodarczych był pierwszym doradcą ekonomicznym premiera.
A pan był?
– Nie byłem.
Kto był?
– Nie chcę mówić o nazwiskach. Mam nadzieję, że Grzegorz Kołodko będzie takim pierwszym doradcą. Jeżeli tak się zdarzy, sprawy będą szły bardziej gładko.
(...)
Kołodko też jest profesorem, człowiekiem wynajętym, podobnie jak pan, przez polityków. Dlaczego polska klasa polityczna nie wykształciła polityków rozumiejących problemy gospodarcze i potrafiących je rozwiązywać?
– Miałem okazję przyjrzeć się klasie politycznej Czech, Węgier, Słowacji. Klasa polityczna w Polsce nie jest gorsza od tamtych. Co nie oznacza wcale, że tam jest dobra. Jeżeli chodzi o grupę ekspertów, którzy znaleźli się w polityce gospodarczej, to uważam, że Polska i Węgry są zdecydowanie na topie. Natomiast myślę, że często wychodzi postkomunistyczny charakter wszystkich polityków, społeczeństwa, mediów. Na czym to polega? Od początku lat dziewięćdziesiątych zachłysnęliśmy się nowym systemem, zresztą znakomicie nam pasował w sensie charakterologicznym. Tylko potem okazało się, że politycy to w zasadzie łajzy, swarliwe, skaczące sobie do oczu. A następnie doszły łapówki, niezbyt czyste ręce. To wszystko razem sprawia, że tak się u nas dzieje, jak się dzieje. A media brzydzą się pisania dobrze o rządzie (jakimkolwiek) i w ogóle brzydzą się dobrych wiadomości”.

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Opinie; s. 96
Reklama