Nawet poseł lżyć bezkarnie nie będzie
Karol Radziwiłł, lat 33, adwokat, syn Ferdynanda, prawnuk Janusza, ordynata ołyckiego.
O istnieniu posła Władysława Stępnia Karol Radziwiłł dowiedział się blisko dwa lata temu podczas rozmowy telefonicznej. Kolega zadzwonił i spytał żartem: „Jak się czujesz, kolaborancie?” Poprzedniego dnia, 15 listopada 2000 r., poseł SLD z Tarnobrzega podczas sejmowej debaty reprywatyzacyjnej zapytał, czy przewiduje się lustrację byłych obszarników? Bo jeśli tak, to rodzina Radziwiłłów nigdy nic nie mogłaby odzyskać za kolaborację z okupantami. Karol Radziwiłł zdrętwiał, skonsultował się z częścią rodziny, a następnie napisał list do Sejmu. „Panie pośle (...) otóż Maciej Radziwiłł żonaty z Różą z Potockich, właściciel dóbr staszowskich znajdujących się w rejonie pańskiej działalności, miał czterech synów. Krzysztof od 1940 r. więziony był w Buchenwaldzie, Majdanku, Gross Rosen. Podporucznik Artur zginął w 1939 r. w obronie Warszawy. Konstanty (nasz ojciec), partyzant w AK, został rozstrzelany w 1944 r. Wreszcie Maciej, całą wojnę więziony był w oflagu w Murnau jako oficer WP (...) Jakie są podstawy Pana oskarżeń? ”.
Karol oraz Jan, Albert i Krzysztof Radziwiłłowie poprosili posła o publiczne przeprosiny na łamach prasy oraz jakąś sumę na rzecz prowadzonej przez Joannę Radziwiłł fundacji Świętego Jana Jerozolimskiego (Pomoc Maltańska). Przeprosin publicznych nie było. Poseł w liście prywatnym do prof. Anny Radziwiłł przyznał się do pewnej przesady. „Przy okazji zapoznałem się z dziejami Pani Rodziny w czasie okupacji i jestem za jej postawę wobec agresorów bardzo wdzięczny”.
Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął więc pozew Karola Radziwiłła przeciwko Władysławowi Stępniowi o naruszenie dóbr osobistych.