Jak na dziś ułożyliby panowie katalog przeszkód w stosunkach Unia–kraje kandydujące?
Günter Verheugen: Szczerze mówiąc przeszkodą, zwłaszcza w Polsce, jest to, że pierwsze pytanie jest zwykle o przeszkody. Ja bym zapytał: jakie są korzyści? A są wielkie. Rozszerzenie Unii prowadzi do powstania obszaru pokoju, stabilności, pomyślności pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym. Do tego dążymy i bardzo wiele wskazuje, że uda nam się ten cel osiągnąć. A czy są też problemy? Oczywiście. Ale większość problemów i przeszkód dotyczących waszego kraju ma charakter techniczny. Problemem politycznym może być to, że wasze społeczeństwo wydaje się źle poinformowane o toczącym się procesie europejskim. Zaskoczyło nas na przykład, że niektórzy politycy polscy mogli uznać nasze propozycje finansowe dla polskiego rolnictwa za upokorzenie i przykład członkostwa drugiej kategorii.
Mówi pan o 25 proc. dopłat w pierwszych latach polskiego członkostwa w UE?
Tak. Tymczasem my proponujemy pewien pakiet całościowy, który jest dla Polski bardzo korzystny. A w ramach tego pakietu wystąpił problem dopłat rolniczych, który jest sprawą dość szczegółową, dotyczącą pewnego segmentu polskiego społeczeństwa i polskiej gospodarki. I oto pojawili się u was ludzie, którzy swymi wypowiedziami wywołują wrażenie, że specjalne interesy tej stosunkowo niewielkiej grupy waszego społeczeństwa są równie ważne jak interes całego narodu.
Kolej na pana, panie ministrze.
Włodzimierz Cimoszewicz: Zamiast o przeszkodach wolałbym mówić o wyzwaniach. Wyzwaniem jest sama bezprecedensowa skala rozszerzenia. Następnie konieczność pokonania oczywistej luki rozwojowej, dzielącej obecną Unię od państw kandydujących. Taki problem stanął już przed Hiszpanią i Portugalią, ale dziś jest to jeszcze trudniejsze.