Już tylko BIG Bank Gdański nie ma kont on-line dla klientów indywidualnych, ale i on zapowiada ich uruchomienie w tym roku. Czołówka banków internetowych – mBank, BZ WBK24 i Inteligo – ma już powyżej 100 tys. rachunków każdy. Według prognozy gdańskiego IBnGR, bankowych kont internetowych ma być w 2005 r. ok. 2 mln. Czy stanie się to szybciej, zależy od samych banków.
Kto korzysta, kto nie
Konta internetowe mają głównie ludzie młodzi, aktywnie korzystający z Internetu, a jednocześnie dysponujący własnymi przychodami. Banki bowiem często żądają deklaracji stałych wpływów miesięcznych. Próbkę profilu społecznego klientów banków on-line daje lista dyskusyjna pl.biznes.banki, na której wypowiada się sporo informatyków (w tym bankowych). Nic jednak dziwnego, że trudno wśród nich znaleźć ludzi niepowiązanych z komputerami: obsługa kont jest skomplikowana, ich użytkowników spotykają niespodzianki, instrukcje pisane są informatycznym żargonem.
Wśród przyczyn, jakie podawali ankietowani w odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie korzystają z kont internetowych (ankieta „ARC Rynek i Opinia”, 2001 r.), na pierwszym miejscu był brak dostępu (prawie 52 proc.), na drugim brak zaufania (niemal 20 proc.), na trzecim – brak potrzeby (10 proc.).
Brak dostępu do Internetu pozostaje poza polem działania banków. W ich zasięgu jest jednak przezwyciężanie braku zaufania do kont internetowych oraz umiejętne kształtowanie potrzeb. Niezbyt zachęcająco brzmią sformułowania z regulaminów w stylu „Posiadacz rachunku... odpowiada za szkody spowodowane... niewłaściwym użytkowaniem tokena, numeru dostępowego, identyfikatora oraz hasła”. Chyba zabrakło tu jasnego określenia, że bank nie chce odpowiadać za straty powstałe z ewidentnej winy klienta – a nie za wszelkie i nieokreślone szkody.