Pierwsza w IV RP. Siódma z kolei. Najliczniejsza w swojej historii. Tegoroczna Manifa odbyła się pod hasłem: „Walczmy razem. Bądźmy wolne. Brońmy swoich praw”. Zaczęło się pod Sejmem od przemówień i przekłucia balonów z wizerunkami braci Kaczyńskich. Potem kolorowy tłum przemaszerował na plac Zamkowy. Obok obecnych od lat haseł pojawiły się nowe: „PrzeTRWAMy”, „Gorszy Rydz niż nic”, „Nie Instytutowi Wychowania. Politycy wychowajcie się sami”, „Edukacja seksualna do szkół. Katecheza do Kościoła”, „Nie zakneblujecie nas becikowym”.
– Prorodzinna polityka rządu jest w istocie antykobieca. Chodzi w niej o relegowanie kobiet do sfery domowej. Macierzyństwo stało się przedmiotem igrzysk politycznych, które odbywają się ponad głowami kobiet – mówi Agnieszka Grzybek, jedna z organizatorek. – Z kolei pod hasłem „silnej tożsamości narodowej” promuje się nacjonalizm i ksenofobię.
Manifa rozrasta się z roku na rok. W pierwszej, zorganizowanej w 2000 r., demonstrowało 200 osób. W tegorocznej – według szacunków organizatorek – przemaszerowało ponad 2 tys. (według policji ponad tysiąc). Wśród uczestników byli m.in. Amnesty International, Zieloni 2004, Porozumienie Lesbijek, Sierpień 80, pielęgniarki, stewardesy, nauczycielki. Dołączają kolejne miasta: Kraków, Sopot, Szczecin, Łódź, Katowice, Wrocław, Poznań, Opole, które organizują własne Manify. Zwykle towarzyszą im protesty skrajnie prawicowych środowisk. W Warszawie w tym roku Młodzież Wszechpolska nie dopisała. W Sopocie członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego obrzucili uczestników jajkami, skandując: „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami”, „Bóg, honor, ojczyzna”.