Archiwum Polityki

C.R.A.Z.Y.

Dojrzewanie seksualne to temat wyeksploatowany w kinie do cna, codziennie dodatkowo trywializowany przez niezliczoną liczbę telewizyjnych seriali dla nastolatków. Wydawałoby się, że nierozważny twórca, decydujący się mimo wszystko wkroczyć na ten teren, skazany jest na porażkę. Jak to się stało, że uniknął jej młody kanadyjski reżyser Jean-Marc Vallee i zamiast kolejnej telenoweli, nakręcił poruszający i wartościowy film? Bez wątpienia na sukces „C.R.A.Z.Y.” złożyło się znakomite aktorstwo głównego wykonawcy Marc-André Grondina, grającego nadwrażliwego, niepewnego swojej tożsamości płciowej młodzieńca, który przeżywa z tego powodu bolesny konflikt z ojcem. A także świetna ścieżka dźwiękowa z przebojami z lat 70., od „White Rabbit” Jefferson Airplane po „The Great Gic In The Sky” Pink Floyd. Jednak najwięcej słów uznania należy się reżyserowi, perfekcyjnie panującemu nad tą barwną, pełną ciepła i emocji opowieścią o seksualnej odmienności i religijnym przebudzeniu. W „C.R.A.Z.Y.” czuje się nerw i autorską pasję; widać psychologiczną wnikliwość twórcy i jego chęć dzielenia się osobistym doświadczeniem; jest dystans do młodzieżowych subkultur, jest humor, bunt i widowisko na wysokim poziomie.

Janusz Wróblewski

Polityka 10.2006 (2545) z dnia 11.03.2006; Kultura; s. 63
Reklama