Archiwum Polityki

Finansowa reduta

W telewizji TVN premier Kazimierz Marcinkiewicz nie dał się przekonać dziennikarzom prowadzącym program „Teraz my” (28 II), że równoczesne zajmowanie przez Stanisława Kostrzewskiego stanowisk skarbnika PiS i wiceprezesa Banku Ochrony Środowiska SA tworzy pewien układ. „Nie ma zakazu łączenia takich funkcji (...) nie ma żadnego układu” – zapewniał. „Gdyby partia brała kredyty w tym banku, być może byłaby jakaś inna sytuacja. Ale takiej sytuacji nie ma”.

„Ale być może działacze tej partii będą brali? (...) Czy pamięta pan, jak Leszek Miller wziął kredyt w pewnym banku bardzo okazyjnie?” – dociekał Tomasz Sekielski, dziennikarz TVN. „Ale pokażcie taką sprawę w naszym wydaniu. Nie ma takiej sprawy” – twierdził premier, broniąc obu posad Kostrzewskiego. Pewnie by tej reduty tak nie bronił, gdyby wiedział (choć może i wie), że jego partia – PiS – w tym banku ma swoje konto, a czołowi działacze PiS pozaciągali w nim kilkusettysięczne kredyty. Wystarczy choćby zajrzeć do oświadczeń majątkowych wicepremiera Ludwika Dorna czy wiceministra kultury Jarosława Sellina. Koszty obsługi konta, warunki przyjmowania negocjowanych lokat, preferencje przy udzielaniu kredytów hipotecznych są w bankach kwestią indywidualnej umowy, którą chroni tajemnica bankowa. Wypada wierzyć deklaracji wicepremiera Dorna, iż kredyt zaciągnął na zasadach ogólnych, ale dla pełnej przejrzystości byłoby lepiej, aby skarbnik rządzącej partii nie był zarazem członkiem władz dużego banku, w którego kapitale znaczny jest udział państwowych funduszy.

Polityka 10.2006 (2545) z dnia 11.03.2006; Fusy plusy i minusy; s. 95
Reklama