Lewicowy „Przegląd” w notce będącej czymś w rodzaju oświadczenia: „Po Warszawie chodzi Józef Oleksy, który w swoim życiu był wszystkim, a teraz wiadomo, kim jest, i trudno mu się przyzwyczaić do egzystencji partyjnego emeryta. Więc Oleksy chodzi i opowiada o naszej redakcji najgorsze rzeczy. Bo ma pretensję, że o nim nie piszemy. Drogi Józefie, dobrze to o tobie pisują panowie Mazurek i Zalewski z twojego ulubionego »Wprost«. Łasisz się do nich, pijesz z nimi wódkę, podrzucasz plotki, wybacz, ale my w tej kategorii nie startujemy”.
Ryszard Bugaj, który wraca do życia politycznego, w tygodniku „Ozon” o wiarygodności SLD: „Na razie żywią się krytyką PiS za brak spełnianych obietnic. I krótką pamięcią. Powstaje wrażenie, że dobrze już było – wtedy, kiedy oni rządzili. A tymczasem całkiem niedawno wyborcy odesłali ich do rowu”.
Prof. Andrzej Kisielewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego w liście do „Rzeczpospolitej”: „Z przykrością obserwuję, jak wśród szeregów Platformy Obywatelskiej szerzy się choroba, którą można by chyba nazwać »kaczą grypą«. Objawia się tym, że zarażeni nią politycy każdą niemal wypowiedź zaczynają od słów »A Kaczyński...« lub od (swego rodzaju) kichnięcia »A PiS...«”.
Od PiS zaczął swój artykuł w „Tygodniku Powszechnym” ceniony reżyser teatralny Krystian Lupa, który postanowił podzielić się z czytelnikami swymi niepokojami: „Ta partia – skupiona na władzy i związanych z nią napięciach – nie zaufa niczemu, co nie mieści się w jej strukturach. Ci ludzie będą traktowali wrogo wszystko to, co wykroczy poza ich pragnienia i zrozumienie.