Archiwum Polityki

Ani Las, ani Vegas

W „Toy story” niestety z góry można przewidzieć zakończenie

Minister środowiska Stanisław Żelichowski wydał zgodę na wycięcie ponad 500 ha lasu na przedmieściach Białej Podlaskiej. To już jego druga decyzja w tej sprawie. Wcześniej minister zgodził się na odlesienie terenu należącego tamtejszego lotniska wojskowego, z którego armia właśnie się wynosi. O akceptację ministra na wykorzystanie leśnej otuliny miasta do celów budowlanych od wielu miesięcy bezskutecznie zabiegały lokalne władze samorządowe, wspierane przez wpływowych polityków SLD i PSL. Skusił ich swą wizją turecki przedsiębiorca Vahap Toy, który obiecuje, że zamieni podupadającą Białą Podlaską w polskie Las Vegas i da pracę 40 tys. osób. Na dowód tego pokazuje projekty, które przypominają scenografię filmu sf: wielkie międzynarodowe lotnisko, sportowe obiekty olimpijskie, park rozrywki, hotele, kasyna, tor wyścigów F1, uniwersytet, klinika medyczna, autostrada itd. Wszystko ma kosztować – bagatela – 9 mld dol. Skąd wziąć fortunę na realizację projektu, jakiego świat jeszcze nie widział? Wszystko to na kilometr pachnie księżycową ekonomią. Pieniądze się znajdą – z miną pokerzysty zapewnia prezes Toy, choć sam ma już kłopoty ze spłaceniem dużo skromniejszych zobowiązań. O finansach wyraża się dość niejasno: raz mówi, że na jego wizjonerski projekt zamierzają wyłożyć pieniądze amerykańskie fundusze inwestycyjne, innym razem, że będą to polskie banki wspierane przez firmy ubezpieczeniowe. Warunkiem jest, by dostał prawo do byłego lotniska wojskowego i terenów na przedmieściach Białej Podlaskiej.

Toy ma za sobą poparcie niemal całej lokalnej społeczności. Jedni wierzą w cud, przekonani, że za sprawą Turka Białą Podlaską czeka światowa kariera. Inni są zdania, że trzeba mu dać szanse. Może jest nawiedzonym mitomanem, ale w końcu to biznesmen, który zainwestował w projekty podlaskiego Las Vegas już sporo pieniędzy.

Polityka 37.2002 (2367) z dnia 14.09.2002; Komentarze; s. 17
Reklama