Losy piosenek bywają równie dramatyczne jak losy ludzkie. Mogło przecież zdarzyć się i tak, że na chwilę przed zagładą mieszkańcy Atlantydy nucili ówczesne szlagiery. Odnajdując w zawsze podejrzanej tekściarskiej poezji swój świat. Zlepiony ze wspomnień i marzeń, złudzeń i tęsknoty za tym, co jest przypadkowością życia. Odebrać mu przypadkowość, podporządkować rozkazom i zarządzeniom, to znaczy zamienić odrębność biografii w Wielką Liczbę.
Obrona przypadkowości życia, w którym wbrew realiom, wbrew logice może się zdarzyć wszystko – egzotyczna podróż, nagle dostrzeżona jaskrawość codzienności, wielka miłość – tłumaczy, dlaczego w gettowym kabarecie wydarzeniem stała się kompozycja Władysława Szpilmana „Walc z Casanovy”.