Archiwum Polityki

Krew w Ulsterze

W zamachu w Irlandii Północnej, pierwszym od 12 lat, zginęli dwaj brytyjscy żołnierze z bazy Massareen pod Antrim. A wśród czterech rannych znalazł się przypadkowo Polak. Zamach przypisuje się tak zwanej Prawdziwej Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Są to frondyści, niepogodzeni z ugodą między głównym nurtem IRA a politykami w Ulsterze, lojalnymi wobec Korony Brytyjskiej. W Irlandii Północnej, będącej autonomiczną częścią Zjednoczonego Królestwa, ludność katolicka (identyfikująca się zwykle z irlandzkością) i protestancka (zwykle wierna Koronie) są dziś demograficznie równe. Chęć do oderwania się od Korony słabnie w miarę, jak rosną kłopoty gospodarcze Republiki Irlandzkiej i umacnia się lokalna demokracja. Po wielu latach krwawego konfliktu między IRA a lojalistami i armią brytyjską stacjonującą w Ulsterze udało się zakończyć wojnę domową. Tym silniejszym echem odbił się teraz zamach w Antrim. Ale powrót do chaosu chyba Ulsterowi nie grozi. Zamach „prawdziwych” zgodnie potępili politycy i duchowni ponad podziałami narodowymi i politycznymi.

Polityka 11.2009 (2696) z dnia 14.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama