Sceny, które rozegrały się 23 lutego w teatrze 3raum anatomietheater, były czymś wyjątkowym w dziejach kultury austriackiej. Setka dziennikarzy wzięła szturmem widownię małego alternatywnego teatru w III dzielnicy Wiednia, do którego zwykle przychodzą studenci i stołeczna bohema. Reporterów telewizyjnych wysłała BBC, a także niemieckie stacje ARD i RTL. Sprawozdawcy z norweskiego miasta Bergen przeciskali się obok przedstawicieli rosyjskiej telewizji państwowej. Nawet Al Dżazira posłała ekipę. Przyczyną szturmu na należącą dawniej do Uniwersytetu Weterynaryjnego salę, która od trzech lat służy za tymczasową scenę teatralną, był Hubert Kramar, a ściślej jego nowa sztuka „Pensjonat Fritzl”.
Kramar, nazywany w Wiedniu Hubsi, uchodzi za enfant terrible austriackiego teatru. Ten 60-letni twórca uczył się aktorstwa w renomowanym Max Reinhardt Seminar, a na Harvardzie ukończył zarządzanie sztuką. Zagrał w ponad 40 filmach i napisał prawie 30 sztuk. Szersza publiczność miała okazję poznać dyrektora 3raum anatomietheater dopiero w lutym 2000 r. Wkrótce po utworzeniu koalicji rządowej z udziałem prawicowo-populistycznej partii FPÖ Jörga Haidera i nałożeniu w związku z tym na Austrię sankcji przez UE, Kramar przebrany za Hitlera usiłował wtargnąć na bal w Operze Wiedeńskiej, gdzie aresztowano go w świetle kamer telewizyjnych. Temu postrachowi filistrów przypisuje się nie tylko upodobanie do prowokacji, ale także wprost sejsmograficzną wrażliwość na drgnienia austriackiej duszy. Paradnym dowodem tej umiejętności jest jego nowe dzieło.
Aby zrozumieć sprawę, trzeba się cofnąć do 2008 r. 26 kwietnia, w prowincjonalnej dziurze Amstetten w Dolnej Austrii, aresztowano 73-letniego Josefa Fritzla.