Archiwum Polityki

Skarby z Perły

Prawie wszystkie zabytki egipskie wykopano z piasków pustyni. Wyjątek stanowią te z okolic Aleksandrii, stolicy macedońskiej dynastii Ptolemeuszy. O tym mieście i jego władcach wiemy coraz więcej dzięki znaleziskom wydobytym z dna morza.

Gdy do zatoki portu zachodniego w Aleksandrii wypływają barki, statki i motorówki wypełnione specjalistycznym sprzętem nurkowym, Corniche – reprezentacyjny deptak wzdłuż morza – wypełnia się tłumami gapiów, oczekujących na jedyny w swoim rodzaju spektakl. Najpierw nurkowie zaznaczają bojami miejsce, do którego podpływają wszystkie jednostki. Operator dźwigu umieszczonego na barce opuszcza do wody liny z hakami. Nurkowie zanurzają się w ciemnej wodzie zatoki. Wreszcie następuje moment, na który wszyscy czekają. Powoli z wody wyłaniają się wielkie, kamienne pozostałości zatopionej Aleksandrii. Ubrane w prześwitujące szaty boginie, zapisane hieroglifami stele albo pokryte grubą warstwą alg i muszelek sfinksy.

Takie widowiska od 1996 r. funduje Egipcjanom Franck Goddio i jego zespół badawczy. Teraz, by zobaczyć ich odkrycia, nie trzeba jechać do Egiptu. Na wystawie „Zatopione skarby Egiptu” w berlińskim Martin-Gropius-Bau oprócz wielkich fotosów ukazujących prace badawcze zgromadzono prawie 500 zabytków wydobytych z egipskich wód przybrzeżnych.

Franck Goddio nigdy nie studiował archeologii. Ten uzdolniony matematyk skończył z wyróżnieniem prestiżową wyższą szkołę ekonomiczną i został doradcą wielkich spółek handlowych z całego świata. W wieku 33 lat był już tą pracą znudzony i na tyle zamożny, że postanowił zająć się tym, co od lat go pasjonowało – archeologią. Swoją karierę poszukiwacza zaplanował bardzo skrupulatnie. „Wiedziałem, że na świecie jest cała masa o wiele lepiej ode mnie wykształconych archeologów, ale tylko niewielu z nich pracuje pod wodą” – napisał w albumie wystawy. A morze Franck miał we krwi.

Polityka 35.2006 (2569) z dnia 02.09.2006; Nauka; s. 72
Reklama