Długie łodzie wikingów, ozdobione głowami smoków, wzbudzały popłoch wśród mieszkańców Europy – wojownicy z Północy dominowali na wodach przez kilkaset lat. Dziś langskipy znów wypływają w morze.
Flotylle smukłych łodzi pojawiały się nagle na horyzoncie. Z langskipów na ląd wysiadali rośli blondyni i grabili. Łupy ładowali na pokład i odpływali w siną dal. Wszystko działo się tak szybko, że zaskoczeni mieszkańcy nie mieli czasu ani na ucieczkę, ani na organizację obrony. Tak przez kilka wieków wyglądały najazdy wikingów. Już Tacyt w 96 r. zauważył, że lekkie i wąskie łodzie Suinów (czyli Szwedów) mogły żeglować w obydwu kierunkach. Identyczny kształt rufy i dziobu umożliwiał im łatwe przybijanie do brzegu i natychmiastowe odbijanie, bez konieczności dodatkowych manewrów.
Polityka
22.2007
(2606) z dnia 02.06.2007;
Nauka ;
s. 84