Zwycięstwo w pierwszej turze wyborów prezydenckich Wiktora Juszczenki, kandydata ukraińskiej opozycji, nad Wiktorem Janukowyczem, kandydatem obozu władzy, choć niewielkie w procentach, ma dla opozycji ogromne znaczenie. Ukraińcy przezwyciężyli strach i przekonali się, że mogą rzeczywiście coś zmienić w kraju. Tym bardziej że zwycięstwo odniesione zostało mimo wielu fałszerstw wyborczych, manipulacji i zaangażowania w kampanię Janukowycza całej struktury administracji państwa, a nawet prezydenta Rosji Władimira Putina. Przed drugą turą wyborów, wyznaczoną na 21 listopada, Putin ponownie odwiedził Ukrainę, na Krymie spotkał się z prezydentem Leonidem Kuczmą i Janukowyczem. W tym samym czasie wizytę w Kijowie z ramienia Rady Europy złożył Włodzimierz Cimoszewicz. Nie udało mu się jednak spotkać z oboma kandydatami na prezydenta, rozmawiał jedynie z Juszczenką. Otrzymał też zapewnienia w parlamencie i Centralnej Komisji Wyborczej, że „nieprawidłowości zostaną usunięte”.
Obóz władzy, choć stracił dotychczasową pewność siebie, nadal robi wszystko, by nie dopuścić do zwycięstwa kandydata opozycji. Prezydent natychmiast odwołał 11 szefów administracji w rejonach, gdzie wygrał Juszczenko. Wynik wyborów przesądzi, jakim państwem będzie Ukraina przez wiele najbliższych lat. Obserwatorzy są przekonani, że to dziś drugie co do ważności (po amerykańskich) wybory na świecie.