Archiwum Polityki

Droga wdowa

Wdową po Arafacie została nie tylko Palestyna (zmarły mówił za życia, że to jedyna jego małżonka), lecz także Suha Arafat, która – w ostatnich chwilach wodza w Paryżu – nie ułatwiała życia jego następcom. Korzystając z arabskiej telewizji Al Dżazira obrzuciła błotem palestyńskich liderów w Ramalli. Zaraz po tym nad łożem konającego męża prowadziła twarde targi z Muhammadem Kuriją i Mahmudem Abbasem. Suha znała swoją wartość. Mahmud Abbas zaproponował jej dwa miliony dolarów. Świadkowie twierdzą, że Suha roześmiała mu się w twarz. Mierzyła znacznie wyżej. Przypuszczalnie tylko ona znała wszystkie, rozsiane po świecie, konta bankowe organizacji Fatah. Jeśli wierzyć relacjom włoskiego dziennika „La Repubblica”, sprawę zakończono kompromisem: Suha Arafat otrzyma jednorazową zapomogę w wysokości 20 mln dol. i 9 mln euro oraz pensję 35 tys. dol. miesięcznie do końca życia.

Suha od dzieciństwa znała wartość i siłę pieniądza. Jej ojciec Daud Tawil był zamożnym jordańskim bankierem zamieszkałym w Ramalli. Gdy osiągnęła wiek maturalny, wysłano ją do Paryża. Gdy Suha miała 26 lat, jej matka Raymonda Tawil, poetka i działaczka dobrze widziana w kręgach palestyńskich polityków, załatwiła jej pracę w kancelarii Jasera w Tunisie. Tam poznała tajniki manipulacji finansowych człowieka, za którego postanowiła wyjść za mąż.

Jaser Arafat był o 34 lata starszy i wcale nie pragnął tego małżeństwa. Suha, twarda i nieustępliwa, dopięła swego. Tyle że ślub odbył się potajemnie. Palestyńscy liderzy nigdy nie uznali Suhy za „jedną z naszych”. Gdy Jaser Arafat po podpisaniu porozumień w Oslo udał się na spotkanie w Białym Domu, cała świta oznajmiła, że nie będzie mu towarzyszyć, jeśli pojawi się w Waszyngtonie z Suhą u boku.

Polityka 47.2004 (2479) z dnia 20.11.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama