Nauczyciele Poznańskiej Szkoły Chóralnej naciągnęli opinię Komitetu Ochrony Praw Dziecka, żeby się pozbyć nowego dyrektora, jego zastępcy i drugiej dyrygentki. Dyrektor naciągnął Kartę Nauczyciela i zawiesił 30 spośród 36 nauczycieli.
I tak oto wynikła kolejna afera wokół Słowików. Obie strony mówią, że to wszystko po to, żeby uczniowie wreszcie mieli spokój.
Obsada,
czyli same czarne charaktery
Tło wydarzeń: Poznański Chór Chłopięcy (znany do niedawna jako Polskie Słowiki) i szkoła (zaplecze chóru, o której mówią: pomnik). Dyrygenta chóru Wojciecha Kroloppa aresztowano w czerwcu 2003 r., a w lipcu 2004 r. skazano za pedofilię. W lutym, gdy już trochę ucichło, media podały, że dyrektor jest zarażony wirusem HIV. We wrześniu znów media w szkole: Kroloppowi postawiono zarzut malwersacji finansowych.
Bohaterowie najnowszych wydarzeń: Mirosław Braszka – nowy dyrektor Poznańskiej Szkoły Chóralnej (od września tego roku), były realizator dźwięku, potem menedżer w prywatnych firmach, ojciec ucznia z III klasy. Nauczyciele go nie akceptują (jedna trzecia negatywnie oceniła jego kandydaturę na stanowisko szefa). Bo to nie muzyk. Nie pedagog. Żadna postać. W dodatku, jak mówią, arogancki: w czerwcu 2004 r., gdy jeszcze był tylko przedstawicielem Rady Rodziców, na kończącym rok posiedzeniu Rady Pedagogicznej nie podziękował nauczycielom za cały rok pracy, choć powinien.
Marcin Poprawski – zastępca dyrektora chóru, czyli menedżer; doktorant na muzykologii, rocznik 1977. Do chóru przyszedł razem z Jackiem Sykulskim (poznańska sława, aktualny dyrygent, ostatnie parę lat pracowali razem). Nauczyciele jego też nie chcieli w szkole, bo podobno manipuluje. Mówi o kryzysie szkoły, podczas gdy według grona – kryzys dotyczy tylko chóru.