Archiwum Polityki

Stocznia w opałach

Czy zakład, który ma kontrakty wartości 1,2 mld dol. i buduje 16 statków może upaść? Sądząc po doświadczeniach Stoczni Szczecińskiej nie można tego całkowicie wykluczyć. Firmie, jak powietrza, od dłuższego czasu brakuje pieniędzy na opłacenie zaległych rachunków, materiałów, na płace dla załogi i dokończenie restrukturyzacji. Niestety, banki nie kwapią się do pożyczek, wierzyciele coraz mocniej naciskają, a dwutygodniowy, przymusowy urlop dla załogi, który właśnie się skończył, też niewiele pomógł. Ostatnią deską ratunku mają być gwarancje z Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) na zaliczki armatorskie lub od miesięcy bezskutecznie negocjowane pożyczki bankowe. Jeśli i to zawiedzie, stoczni naprawdę grozi upadłość lub co najmniej postępowanie układowe z wierzycielami. A wszystko to dzieje się w Szczecinie, który jeszcze niedawno stawiano za przykład udanej prywatyzacji.

Polityka 11.2002 (2341) z dnia 16.03.2002; Gospodarka; s. 58
Reklama