Prof. Witold Kulesza
prawnik, o ustawie o dostępie do informacji publicznej:
„– Ustawa ta jest zatem jednym z dowodów na to, że nie wierzymy w to, że wystarczy nam konstytucja. Potrzebujemy jeszcze prawa rozumianego jako zbiór przepisów instrukcyjnych. Ale liczba owych przepisów instrukcyjnych, ich złożoność sprawiają, że w państwie prawnym zwykły obywatel może korzystać z jego praw obywatelskich tylko za pośrednictwem swego odpowiednio wykształconego prawnika. Sam nie jest w stanie korzystać z przysługujących mu praw obywatelskich, bo złożoność szczegółowych przepisów czyni go bezradnym wobec argumentacji urzędniczej, która opiera się na charakterystycznym schemacie. Jeśli funkcjonariusz publiczny nie musi uczynić czegoś, co nie jest wyraźnie i szczegółowo opisane jako jego obowiązek, to tego nie uczyni. W państwie prawnym tworzymy zatem pole do swego rodzaju społecznie szkodliwego wyeksponowania roli prawników”.
(Podczas dyskusji w Klubie Radia Wolna Europa, za „Forum dziennikarzy”, 1–2/2002)
Aleksander Małachowski
poseł Unii Pracy:
„– Złe refleksje budzi niewątpliwie sfera życia politycznego. Ujawniła się wielka nieodpowiedzialność rządzących za dobro społeczne, stan państwa. A społeczeństwo wciąż myśli plebiscytowo. Naiwnie wierzy w to, że jacyś cudotwórcy przyjdą i zbawią. Więc głosuje raz na tych, raz na tamtych i wciąż spotyka je zawód. Bo sytuacja wymaga nie cudotwórców, a wielu lat ciężkiej pracy. Transformacja nam się nie udała. Mówię to jako poseł X kadencji, który zagłosował na tę transformację – bo to myśmy przyjęli, doprowadzili do jej rozpoczęcia. Niewątpliwie zwycięstwo doktryny liberalnej stało się katastrofą, nieporozumieniem.