Archiwum Polityki

Mugabe nie chce odejść

Zimbabwe jest na skraju rozpadu – oświadczył wiceminister spraw zagranicznych Afryki Południowej Aziz Pahad. Do usunięcia prezydenta Mugabe drogą pokojowych manifestacji wezwał dostojnik Kościoła katolickiego w Zimbabwe abp Pius Ncube. Ale Mugabe odrzuca wszelką krytykę i dławi opozycję niczym afrykański Łukaszenko. Kraj, którym rządzi od 1980 r., jeszcze kilka lat temu należał do afrykańskiej czołówki. Dziś inflacja sięga 1700 proc., a bezrobocie nawet trudno oszacować. Gwałtownie rośnie emigracja ekonomiczna. W RPA, Mozambiku, Namibii, Zambii i innych państwach regionu poprawy bytu szuka już ok. 3 mln – niezbyt chętnie widzianych – przybyszy z Zimbabwe; milion emigrowało na Zachód.

Kryzys gospodarki zaczął się od wywłaszczenia białych farmerów w 2000 r. Mugabe obwinia za wszelkie kłopoty wrogów, czyli opozycję i imperialistów. Krytycznym mediom zachodnim, a nawet dyplomatom zagroził wydaleniem. Sankcje ekonomiczne za łamanie praw człowieka nałożyły na Zimbabwe USA i Unia Europejska. Państwa afrykańskie są niezdecydowane wobec reżimu Mugabe, który wciąż cieszy się wielkim mirem jako bohater wojny z białymi kolonialistami. Mugabe, gorliwy katolik i socjalista, żonaty z 37-letnią Grace, z którą ma troje dzieci, chce rządzić jak najdłużej, nawet gdyby trzeba było zmienić w tym celu konstytucję.

Polityka 13.2007 (2598) z dnia 31.03.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama