Archiwum Polityki

Iluzjonista

Dla showmanów z hollywoodzkiej fabryki snów magiczne sztuczki, jakimi prestidigitatorzy podbijali wyobraźnię teatralnej publiczności, stały się ostatnio nieocenionym źródłem inspiracji. Ledwie z ekranów zszedł „Prestiż” Christophera Nolana, w którym zaprezentowano całą gamę cyrkowych tricków, a już wchodzi do kin kolejna kostiumowa produkcja poświęcona kuglarskim cudom. W osadzonym w XIX-wiecznych realiach thrillerze „Iluzjonista” światowej sławy magik (Edward Norton) rywalizuje o względy pięknej dziewczyny z austriackim następcą tronu. Z punktu widzenia bohatera jego sytuacja tylko pozornie wydaje się beznadziejna. Książę Leopold z dynastii Habsburgów (Rufus Sewell) jest bowiem gburowatym sceptykiem, a na dodatek zupełnie nie zna się na sekretach kobiecego serca i nie wie, że jego wybranka go nie kocha. Problem leży więc nie tyle w przekonaniu dziewczyny (Jessica Biel), co w uniknięciu zemsty ze strony upokorzonego władcy. Popisowym numerem sztukmistrza jest zamiana pożyczonej chusteczki na drzewko pomarańczowe, z którego wylatują dwa motyle tę chusteczkę niosące. Jednak przyzwoicie skonstruowana fabuła nie polega na czysto technicznej prezentacji jego niezwykłych umiejętności, tylko na pytaniu, czy można zaczarować coś więcej niż tylko jeden przedmiot i czy możliwa jest taka manipulacja rzeczywistością, by nawet prowadzący śledztwo policjanci nie zorientowali się, że biorą udział w wymyślonym przez niego spektaklu. Zrealizowany przez Neila Burgera film ma ciekawy scenariusz i jeszcze lepsze zdjęcia Dicka Pope’a, fantastycznie zamazujące granicę między realnością a fikcją.

Janusz Wróblewski

Polityka 13.2007 (2598) z dnia 31.03.2007; Kultura; s. 60
Reklama