W nawiązaniu do artykułu red. Jacka Żakowskiego [„Kwiatek żegna się z kożuchem”, POLITYKA 15] pragnę wyjaśnić, że taktyka strony polskiej w negocjacjach w sprawie tzw. unijnej dyrektywy vatowskiej nie była efektem samodzielnej decyzji premier Zyty Gilowskiej. Została ona ustalona na trzech posiedzeniach Rady Ministrów: 26, 30 i 31 stycznia.
Do ostatecznego porozumienia doszło 1 lutego w Wiedniu. Polskiej delegacji przewodniczyła pani premier Gilowska, a treść porozumienia ustalona została z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. W rozmowach tych uczestniczył również ówczesny szef UKIE minister Jarosław Pietras.
Proszę zauważyć, że propozycja rozwiązania sporu wokół załącznika „K” do VI Dyrektywy została przez prezydencję austriacką złożona 21 stycznia, a więc 3 tygodnie po wygaśnięciu obowiązywania tego załącznika.
Opóźnienie osiągnięcia porozumienia, które było spowodowane działaniem strony polskiej, wynosiło zaledwie 48 godzin. Dodatkowo należy przypomnieć, że zastrzeżenia strony polskiej były konsekwentnie przedstawiane przez nas już od połowy 2003 r.
W wyniku zdecydowanego stanowiska polskiej delegacji zostały wynegocjowane (otrzymaliśmy to stanowisko na piśmie) korzystne dla nas ustalenia, które zaprezentowano na konferencjach w Wiedniu i Warszawie.
Konrad Ciesiołkiewicz
rzecznik prasowy rządu
Od autora:
To bardzo elegancko, że premier piórem swojego rzecznika bierze na siebie i cały rząd zamieszanie wywołane przez min. Gilowską. Gdybyśmy jednak mieli traktować to wyjaśnienie merytorycznie, trzeba by zapytać, czy rząd rzeczywiście zdecydował o zastosowaniu weta, które zapowiedziała pani wicepremier, w jakim trybie doszło do zaaranżowania wizyty w Wiedniu i na czym konkretnie miałby polegać sukces „negocjacji” wiedeńskich.