Nazwa The Kinks przywodzi na myśl wspomnienia o burzliwych latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, o eksplozji fantastycznej muzyki na Wyspach Brytyjskich, o Beatlesach i rzeszy im współczesnych muzyków i zespołów. Niewiele gwiazd tamtych lat nadal tworzy i występuje. W tej topniejącej grupie uchowali się The Kinks, a ściślej biorąc kierujący nimi od 1963 r. Ray Davies. Nie wiem, co skłoniło weterana brytyjskiego rocka do opublikowania w wieku 62 lat swej pierwszej solowej płyty, ale wiem, że bardzo mi się ona podoba. Davies brzmi oczywiście jak The Kinks, ale piosenki, które tu znajdujemy, dobierał i nagrywał bardzo pieczołowicie. Płyta powstawała przez wiele lat, poczynając od pierwszych próbnych nagrań w 1999 r., a kończąc na ostatecznych miksach w 2005. Po wysłuchaniu albumu nie zdziwi nas to, że Davies po dziś dzień bardzo ceniony i szanowany jest przez młodsze gwiazdy brytyjskiej muzyki z Oasis na czele. To bardzo dobra, rasowa mieszanka rocka i popu w dawnym, dobrym stylu. Warto posłuchać, i to kilka razy.
Ray Davies, Other People‘s Lives, V 2 2006