Archiwum Polityki

Witamina K

Po rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych ma zostać rozwiązany salon. Jest to pilniejsze niż przeniesienie pochowanych w Alei Zasłużonych na Powązkach, choć i oni szykują się do odlotu. Do nowego salonu będzie można trafić tylko po weryfikacji i dostarczeniu materiałów obciążających salon dotychczasowy. „Układu” nie można wykarczować za jednym zamachem, to prawdziwe „wałkowanie mas”, jak mówił Aleksander Wat. Potrzebna będzie niejedna chemioterapia, niejedna dawka witaminy K. W „Moim wieku” Wat wspomina, że w więzieniu, w którym siedział, wolno było mieć książki, mieli nawet w celi encyklopedię, ale tylko do litery K. Bo i po co więcej?

Stara elita, zdemoralizowana i skorumpowana do kości, będzie zastąpiona nową – uczciwą jak Roman Giertych, ideową jak Andrzej Lepper, miłującą bliźniego jak panowie Rydzyk i prezes Kaczyński. Balcerowicza porośnie mech. Kto ma zaufanie, niech trzyma pieniądze w Banku BGK (Bielan, Gosiewski, Kamiński). Do starego salonu wkraczają nowi ludzie – nowy prezes Ruchu, nowi członkowie rad i zarządów, nowi szefowie wywiadów telewizyjnych i operacyjnych. W przedpokoju czekają dyskryminowani dotychczas pisarze, których dzieła nigdy nie trafiały nawet do rubryki „Książki nadesłane”, nie kandydowały do nagrody Nike, gdzie Bochniarzowa z Michnikiem decydują, kto ma talent, ba, nie doczekały się recenzji w „Tygodniku Powszechnym” czy w „Polityce”. Polityczni biedacy, którzy nigdy nie jedli Śniadania w Radiu Zet, a poranną kawę z Andrzejem Smirnowem, Józefem Oleksym albo z prof. Geremkiem mogli sączyć wyłącznie na falach eteru. Milionerzy, którzy klęczeli na schodach klasztoru w nadziei, że „przypadkowo” spotkają tam posła Giertycha.

Polityka 12.2006 (2547) z dnia 25.03.2006; Passent; s. 107
Reklama