Bill Gates, współtwórca, a obecnie prezes rady nadzorczej i główny architekt oprogramowania Microsoftu, przy okazji najbogatszy człowiek świata (wg magazynu „Forbes” 47 mld dol.), 2 lutego gościł z gospodarską wizytą w Polsce. W obecności wicepremiera Ludwika Dorna zapowiedział, że w Warszawie powstanie Centrum Inżynierii Oprogramowania. W tym roku znajdzie w nim pracę 40 programistów, docelowo może nawet setki. Gates spotkał się poza tym z polskimi informatykami, od lat cieszącymi się sławą najlepszych specjalistów na świecie. Nie spotkał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, bo ten wymówił się chorobą. Doszło natomiast do skutku spotkanie z Krzysztofem Dzienniakiem, który w 2004 r. na rolkach pojechał do Redmond, siedziby Microsoftu, by prosić o wsparcie na leczenie chorych dzieci. Niestety, Billa nie było wówczas w domu.
Kierujący globalnym imperium (najbardziej znany produkt Microsoftu, system operacyjny Windows, steruje 97 proc. pracujących na świecie setek milionów komputerów osobistych) wędruje po świecie w roli misjonarza, inwestora i filantropa. Dla licznych rzesz informatyków Gates, technologiczny guru, który wspiął się na szczyty potęgi i sławy, jest postacią równie mityczną jak papież (wartość akcji Microsoftu to ok. 300 mld dol., prawie 10 proc. z nich należy do Gatesa). Dla innych stał się uosobieniem zła i grzechu pychy, wyrażającym się w dążeniu do zmonopolizowania informatycznej cywilizacji.
Podczas swej polskiej wizyty Gates przeznaczył 438 tys. dol. na trzy projekty społeczno-edukacyjne. Zaangażowanie społeczne szefa Microsoftu przynosi mu coraz większe uznanie, fundacja Melindy i Billa Gatesów (fundusz założycielski 27 mld dol.