Archiwum Polityki

Fundusze na mękach

To będzie rok prawdy: w czerwcu 2006 r. Komisja Europejska po raz pierwszy zweryfikuje tzw. zasadę N+2, czyli rozliczania przez Brukselę finansowanych projektów w trzyletnim cyklu. Audytorzy sprawdzą, czy potrafimy wykorzystać pieniądze z funduszy strukturalnych. Okaże się, ile milionów euro stracimy.

Zdaniem Jacka Woźniaka, dyrektora departamentu w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie, gubi nas brak zaufania administracji publicznej do beneficjenta i do siebie wzajemnie. Powielający się system oceny projektów nie tylko kosztuje, ale jest niewydolny: opóźnia refundację środków, budzi frustracje beneficjentów. Wyklucza jasną strategię, bo system zaprzecza idei funduszy strukturalnych, których celem jest promowanie rozwoju. W dodatku sami sobie założyliśmy tę pętlę. To polskie instytucje zarządzające funduszami, Ministerstwa Gospodarki i Finansów, odpowiedzialne były za wymyślenie szczegółowych procedur. Pewnie dlatego graniczą one z absurdem. Dokumenty przyjęto rozporządzeniem ministra. Każda zmiana też wymaga zmiany rozporządzenia. Trwa to nawet osiem miesięcy.

Instrukcje ministerialne żądają od realizujących programy przedłożenia dokumentów źródłowych, co narusza ustawę o rachunkowości, bo nie wolno ich wynosić poza teren firmy. W innym miejscu instrukcje są sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych. Teresa Hul z Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego wylicza kolejne absurdy: obowiązek parafowania wniosków tylko niebieskim długopisem lub żądanie potwierdzenia dokumentu z oryginałem. Nie wiadomo też, jak beneficjent powinien naliczać podatek VAT. Ministerstwo Finansów tego nie wyjaśnia, a każdy urząd skarbowy w kraju daje inną wykładnię. Nikt nie wie, czy liczy dobrze.

Polityka 6.2006 (2541) z dnia 11.02.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama