Archiwum Polityki

Strażacy kontra szerszenie

W tym roku szerszenie i osy szczególnie dają się nam we znaki. Państwowa Straż Pożarna interweniuje w tej sprawie znacznie częściej niż zeszłego roku.

Jest ciepło, owady mają dużo pokarmu, mogą się bez przeszkód rozmnażać. Do walki z szerszeniami czy osami wyjeżdżamy tego lata nawet i do 20 razy dziennie – mówi Andrzej Szcześniak, rzecznik wojewódzkiej PSP we Wrocławiu.

Osy i prawie trzykrotnie od nich większe szerszenie mogą zagnieździć się właściwie wszędzie – na strychu, na poddaszu, na balkonie, w samochodzie, a nawet w namiocie. Kokon szerszeni od wielkości tenisowej piłki może powiększyć się do rozmiarów dużego wiadra (jeden z większych miał metr szerokości i trzy metry długości). W kilogramowym gnieździe znajduje się ok. 8 tys. os i 2,5 tys. szerszeni. – Ukąszenie błonkoskrzydłych, zwłaszcza szerszeni, jest bardzo groźne, nawet dla osób w doskonałej formie fizycznej. Dla alergików nawet jedno użądlenie szerszenia może skończyć się śmiercią – przestrzega prof. Paweł Górski, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. Każdego roku z powodu ukąszeń owadów umiera w Polsce ok. 100 osób. Osoby uczulone na jad owadów powinny nosić przy sobie strzykawkę z adrenaliną. Zdaniem prof. Janusza Wojtusiaka z Instytutu Zoologii UJ należy oddemonizować owady, ponieważ szerszenie i osy są pożyteczne – wpływają na regulację populacji innych owadów. – Człowiek zapomniał, że żyje na planecie owadów. To one, a nie my, były tu pierwsze – mówi prof. Wojtusiak. Czy jednak jesteśmy w stanie je polubić? – Osoby uznające owady za pożyteczne mają rację, ale my musimy ratować życie i zdrowie ludzkie – wtóruje Dariusz Malinowski, rzecznik mazowieckiej PSP. Strażacy boją się protestów ekologów, więc coraz częściej stosują bardziej „pokojowe” metody walki z owadami.

Polityka 35.2002 (2365) z dnia 31.08.2002; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama