Archiwum Polityki

Tex-Mex

Prezydent Meksyku Vincente Fox (60 lat) znalazł się między młotem a kowadłem.

Jak każdy prezydent Meksyku musi liczyć się ze Stanami Zjednoczonymi, wykorzystywać dobrosąsiedzkie stosunki i nawiązywać nowe kontakty; z drugiej zaś strony musi uwzględniać nastroje we własnym kraju. Sprawa dotyczy 33-letniego Javiera Suareza Mediny, który jako 19-letni chłopak zastrzelił w 1988 r. w Dallas uczestniczącego w operacji antynarkotykowej policjanta w cywilu, za co skazano go na karę śmierci. W obronie życia Suareza Mediny wystąpiło dwanaście państw Ameryki Łacińskiej oraz dwa europejskie – Hiszpania i Polska. Wysoki komisarz ONZ do spraw praw człowieka Mary Robinson napisała list do sekretarza stanu Colina Powella z prośbą o ponowne rozpatrzenie sprawy. Interweniowały władze Unii Europejskiej oraz wiele organizacji amerykańskich przeciwnych karze śmierci. Wreszcie w obronie skazanego interweniował sam prezydent Meksyku Fox. Nic nie pomogło. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odmówił odroczenia egzekucji. 15 sierpnia w więzieniu w Huntsville w Teksasie wstrzyknięto Medinie truciznę. Na znak protestu Fox po rozmowie telefonicznej z Georgem Bushem (obaj na fot.) odwołał planowaną podróż do Teksasu. Fox stoi pomiędzy Wielkim Bratem a własnymi przekonaniami i swoimi rodakami, którzy zawsze mieli kompleks tego Wielkiego Brata i którzy teraz chcą widzieć, że ich prezydent liczy się nie tylko w Meksyku, ale i w Teksasie.

Polityka 35.2002 (2365) z dnia 31.08.2002; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 14
Reklama