Maria Janukowicz z Wyższej Szkoły Pedagogicznej z Częstochowy zbadała 200 ojców i 250 ich dzieci. Z zebranego przez nią materiału wynika, że:
79,6 proc.
ojców jest uzależnionych od pracy. Taki tata jest dla dzieci nieznany, jakby ukryty, a nawet wrogi. Przestał być strażnikiem i nosicielem tradycji, ciągłości kulturowej wspólnoty. Reprezentuje sam siebie. Polski przedszkolak może liczyć na 50-60 minut kontaktu z tatą w ciągu dnia.
64,7 proc.
ojców uzależnionych jest od samochodu. Kochają swój samochód i poświęcają mu więcej czasu niż dziecku.
47,3 proc.
uzależnionych jest od telewizji. Oglądają sport i przemoc. Rozmawiając z dzieckiem mówią krótko i sucho. Nie potrafią inaczej rozmawiać zwłaszcza z milczącymi, ponurymi synami. Jak już coś do nich mówią, to o szkole.
81,7 proc.
ojców uważa, że są dobrymi ojcami, kiedy ich dziecko dobrze się uczy. To im absolutnie wystarczy.
89,4 proc.
mówi, że kocha swe dzieci. A miłość to także rodzaj zachowania. Dzieci źle kochane są gorzej rozwinięte i sprawiają wrażenie ociężałych. W czasie wolnym od pracy, telewizji i samochodu ojcowie jednak łagodnieją, kupują lody, słodycze i dają pieniądze, żeby mieć czyste sumienie. Wyeksploatowany ojciec traci na rygoryzmie i surowości, ale też rzadko bierze na kolana i przytula. Raczej się opędza. Więcej uczuć demonstruje wobec córki. Ma z nią bardziej partnerskie układy niż z synem. Kontakt z dzieckiem ojcowie uważają za wytchnienie po 12–14 godzinach pracy. Psychoterapeuta Wojciech Eichelberger w swej książce „Jak wychować szczęśliwe dzieci” opisuje nieszczęsną sztafetę pokoleń, jaka odbywa się w wielu polskich rodzinach: „Mamy w rodzinie ojca – z reguły w dzieciństwie niedocenionego przez swego ojca i zepsutego przez matkę.