Archiwum Polityki

Strażnik podwójnie osłabiony

Doradca premiera Kazimierza Marcinkiewicza Paweł Wojciechowski został następcą Zyty Gilowskiej, ale tylko na stanowisku ministra finansów. Będzie to więc podwójnie słaby strażnik publicznych pieniędzy. Po pierwsze, nie ma zaplecza politycznego, jego pozycja w PiS jest żadna. Po drugie – w samym rządzie wyżej od niego stoi nie tylko wicepremier Ludwik Dorn z PiS, ale także wicepremierzy Andrzej Lepper oraz Roman Giertych, dla których – zdaje się – takie pojęcia jak deficyt budżetowy nie mają większego znaczenia.

– Premier Marcinkiewicz wyciągnął dr. Wojciechowskiego z zespołu, który opracowywał program gospodarczy dla Jana Rokity, gdy ten przygotowywał się do funkcji premiera – wspomina Robert Gwiazdowski, szef rady nadzorczej ZUS. Kierownikiem zespołu był Stefan Kawalec, który ściął się z Rafałem Antczakiem z CASE (Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych) i potrzebował wsparcia merytorycznego. Jeszcze niedawno o zaproponowaniu Wojciechowskiemu stanowiska prezesa PTE Złota Jesień myślał Cezary Stypułkowski, były prezes PZU SA.

Platforma Obywatelska nie jest jedyną partią, o którą otarł się nowy minister finansów. Wcześniej krótko flirtował z demokratami.pl, a w czasie pierwszej koalicji SLD-PSL doradzał Wiesławowi Kaczmarkowi jako ministrowi przekształceń własnościowych. – Fajny, rozsądny facet – mówi z uznaniem Kaczmarek. – Przeszedł dobrą ścieżkę edukacyjną, co było widać i słychać, to już zupełnie inna generacja fachowców niż pani Gilowska. Skończył SGPiS, był wykładowcą w USA, zna kilka języków. Kaczmarek dziwi się, że człowiek ze sporym dorobkiem biznesowym decyduje się na karierę polityczną, która zostawi na nim partyjne piętno. – Ale może dojrzał do władzy i traktuje to jako następny szczebel kariery?

Polityka 26.2006 (2560) z dnia 01.07.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama