Archiwum Polityki

Ratować, ile się da

Zarząd TVP nie głosował w sprawie powołania na stanowisko szefa TVP 3 Beaty Jakoniuk-Wojcieszak, którą forsuje Samoobrona (a na którą nie zgadza się Bronisław Wildstein), choć jej kandydatura jeszcze nie przepadła; sprawę odłożono. Niemniej, zarząd przyjął uchwałę popierającą prezesa, co może wskazywać, że szala przechyla się na jego stronę i PiS nie zechce go poświęcić na ołtarzu trwałości rządowej koalicji. Bronisław Wildstein dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Choć jego nominacja na prezesa TVP miała charakter czysto polityczny, on sam stał się teraz – nawet dla wielu swoich dotychczasowych przeciwników – gwarantem niezależności publicznej telewizji, której broni przed polityczno-personalnymi zakusami, zwłaszcza Samoobrony. Jakby uznano, że co prawda prezes jest nominatem Jarosława Kaczyńskiego, ale na tym zależności od świata władzy powinny się skończyć. Prezesowi PiS wolno było ingerować w media publiczne, ale Andrzejowi Lepperowi już nie. Jest to optyka stronnicza, zawiera sporą dawkę hipokryzji, ale na swój sposób logiczna: jeśli już mają być polityczne ingerencje, to lepiej, żeby ich było mniej niż więcej. Trzeba ratować tyle niezależności TVP, ile się da, skoro nie ma mowy o jej idealnej autonomii. Ale też dużą rolę odgrywa tu osobista pozycja Wildsteina, widać, że obrona dotyczy właśnie jego, Wildsteina, a nie po prostu prezesa TVP. Unika on na razie jakichś bardzo kontrowersyjnych nominacji. Mianowanie na dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (zarazem na szefa „Wiadomości”) Andrzeja Mietkowskiego, byłego szefa warszawskiego biura Wolnej Europy, a potem m.in. dyrektora programowego Inforadia (poprzednika TOK FM), pokazuje, że szef TVP szuka ludzi kompetentnych, z dobrą opinią w środowisku. Przyjście Mietkowskiego na miejsce Roberta Kozaka, także uważanego za dobrego specjalistę od informacji, wydaje się wymianą ekwiwalentną.

Polityka 26.2006 (2560) z dnia 01.07.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama